Nazwa piernika pochodzi od pieprznej przyprawy (piernej po staropolsku), dzięki której zawdzięcza swój smak i aromat. Podobno jest to najzdrowsze z ciast, ponieważ świetnie wpływa na trawienie. Maria Disslowa w swojej książce kucharskiej, wydanej po raz pierwszy w 1931 r., pt. Jak gotować: Praktyczny podręcznik kucharstwa dodaje, że dobry piernik powinien być pulchny, słodki i w miarę korzenny. I mój właśnie taki jest. Piekłam i próbowałam wielu, ale ten lubię najbardziej. I wystarczy go zrobić dzień przed Gwiazdką (w dniu podania także zdarzyło mi się go piec i był równie smaczny). Jego smak jest idealnie zrównoważony. Choć nie zawiera miodu, jest odpowiednio wilgotny i słodki. Powidła śliwkowe nietypowo dodaje się do jeszcze surowego ciasta. Polewa z ulubionej czekolady dopełnia pyszną kompozycję smaków. Polecam bardzo, bardzo!
Piernik
(źródło: koleżanka mojej Mamy + moje modyfikacje)
Składniki (na tortownicę 21 - 23 cm):
- 1/2 kostki margaryny Kasia
- 2 szklanki (500 g) mąki
- 1 szklanka (250 g) cukru
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżka kakao
- 2 łyżki przyprawy do piernika
- 1 szklanka mleka
- 1 jajko
- 1/2 słoika powideł śliwkowych
- garść suszonych śliwek (opcjonalnie)
- 2 tabliczki deserowej, gorzkiej lub mlecznej czekolady
- 2 łyżki masła, opcjonalnie
Piekarnik rozgrzać do 180 st.
Margarynę rozpuścić i ostudzić. Suche składniki wymieszać i przesiać. Dodać do nich: jajko,
mleko i rozpuszczoną margarynę - dobrze zmiksować. Na koniec wmieszać powidła i pokrojone śliwki. Ciasto wlać do natłuszczonej formy.
Piec 40 - 50 min.
Czekoladę rozpuścić z masłem w kąpieli wodnej. Polać ostudzony piernik.
Smacznego!