W sobotę obchodziłam swoje 25. urodziny (kiedy to zleciało?). Z tej okazji upiekłam sobie sama tort, a co! Choć tak naprawdę było to ciasto marchewkowe, ponieważ nienawidzę typowych tortów. Na myśl o kupnym torcie śmietanowym z owocami przechodzą mnie dreszcze obrzydzenia, fu.
To jedno z lepszych, a może i najlepsze, ciasto marchewkowe jakie jadłam: puszyste, wilgotne, z wyczuwalną nutą pomarańczy, przełożone kremem z serka Philadelphia i pachnące przyprawami korzennymi. Idealny wypiek na złotą jesień.
Przepis, który jest banalnie prosty do wykonania, pochodzi z książki pięknej Lorraine Pascale pt. Baking Made Easy. Autorka proponuje upieczenie trzech blatów, jednak ja zmniejszyłam ilość składników i upiekłam tylko dwa.
Tort marchewkowy (Lorraine Pascale)
Składniki (na 3 blaty ciasta o średnicy 23 cm):
Ciasto
- 525 ml oleju roślinnego
- 9 rozkłóconych jajek
- 525 g brązowego cukru
- 420 g marchewki startej na tarce
- skórka starta z 3 sparzonych pomarańczy
- 525 g mąki samorosnącej (aby ją przygotować wystarczy na każde 150 g zwykłej mąki dodać 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia i 1/2 łyżeczki soli)
- szczypta soli
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1 1/2 łyżeczki przypraw korzennych
- nasionka z 1 laski wanilii lub 2 krople ekstraktu waniliowego
- 200 g cukru pudru
- 40 g masła
- skórka starta z 1 sparzonej cytryny
- nasionka z 1/2 laski wanilii lub 1 kropla ekstraktu waniliowego
- 115 g schłodzonego kremowego serka (typu Philadelphia)
Piekarnik rozgrzać do 180 st.
W dużej misce zmiksować lub wymieszać łyżką: olej, jajka, stratą marchewkę i skórkę z pomarańczy. W osobnej misce połączyć: mąkę, sodę, sól i przyprawy. Suche składniki przesiać do mokrych. Dodać wanilię.
Ciasto przelać do trzech tortownic natłuszczonych olejem.
Piec przez 40 - 45 min. (do tzw. suchego patyczka).
Krem najlepiej przygotować przed samym podaniem ciasta. Wystarczy zmiksować wszystkie składniki razem. Krem podzielić na trzy części. Posmarować każdy blat ciasta i ułożyć jeden na drugim.
Smacznego!