Buchty to małe drożdżowe bułeczki połączone ze sobą bokami, które po upieczeniu się rozrywa (pewnie dlatego w mojej ulubionej sieci piekarni, nazywają je rwańcami). Mogą być wypełnione dżemem lub po prostu oprószone cukrem pudrem. Przepis na te, pochodzi podobno z małej restauracji w Tyrolu Południowym, a zdobyła go i zamieściła w swojej książce Eliza Mórawska.
Bułeczki są bardzo smaczne i choć czasochłonne, nie są wcale skomplikowane do przygotowania. Do wyrobienia ciasta można spokojnie użyć miksera z końcówką-hakiem.
Buchty południowotyrolskie
(źródło: Eliza Mórawska White Plate. Słodkie)
Składniki (na ok. 15 bułeczek):
- 25 g świeżych drożdży
- 500 g mąki
- 2 jajka
- 70 g drobnego cukru
- 70 g miękkiego masła
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (użyłam pasty waniliowej)
- 1 łyżeczka startej skórki z cytryny (nie dodałam)
- 170 ml ciepłego mleka (użyłam mleka sojowego)
- 200 g powideł śliwkowych lub marmolady morelowej
Drożdże rozkruszyć do miseczki, dodać łyżeczkę cukru i odstawić na kilka min. Gdy się roztopią, dodać mleko i łyżkę mąki, dokładnie wymieszać. Rozczyn odstawić na ok. 15 min.
Do miski wsypać mąkę, dodać: masło, jajka, resztę cukru, wanilię i skórkę cytrynową. Wlać rozczyn. Zagnieść ciasto ręcznie lub przy pomocy miksera. Ciasto powinno być sprężyste i miękkie. Uformować z niego kulę, przełożyć do miski, przykryć folia spożywczą i odstawić do wyrastania na ok. 1 h.
Tortownicę o średnicy 26 - 30 cm (lub prostokątna formę o podobnej powierzchni) nasmarować olejem. Odrywać kawałki ciasta wielkości orzecha włoskiego (odrywałam dwa razy większe), rozpłaszczać je w dłoni, na środku kłaść łyżeczkę powideł i zlepiając brzegi ciasta, lepić bułeczki. Układać je na blaszce, zlepieniem do dołu, zachowując między nimi ok. 3 cm odstępu. Przykryć folią i poczekać aż urosną - ok. 40 min.
Piekarnik rozgrzać do 160 st.
Wstawić bułeczki do nagrzanego piekarnika i piec je przez 35 min.
Smacznego!